Pogromcy Meat’ów – burgerowy weekend

To był prawdziwy weekendowy burger. Pogromcy Meat’ów znają się na rzeczy i wiedzą jak zrobić dobrego burgera. Zapraszam na opowieść o tym jak nasz weekend minął pod znakiem burgera.

Gdy umówiliśmy się na spotkanie z naszymi znajomymi to nie spodziewaliśmy się, że do tej samej knajpy wrócimy następnego dnia. Ale zacznijmy od początku. Dobrze wiecie, że uwielbiam dobre i smaczne jedzenie. Może i burger nie należy do jakiś wykwintnych potraw ale i to „danie” możemy podzielić na te „dobrze zrobione” i „całkowicie zepsute”.






 

Z racji tego, że korzystam z aplikacji „Go-Out”, o której pisałam w tym wpisie, to wybraliśmy knajpę właśnie z tej apki. Wybór padł na „Pogromcy Meat’ów” znajdujących się na Koszykowej 1 w Warszawie. Knajpka z zewnątrz bardzo klimatyczna lecz nie radzę nastawiać się na jedzenie w środku. Niestety jest tam bardzo mało miejsca przy stolikach i burgery w tym miejscu je się na ławeczce przed wejściem. Dodatkowo Adrian przez 15 minut szukał miejsca w sobotę jeżdżąc w kółko. Polecam się tam wybrać Uberem/Boltem, hulajnogą lub piechotą.

burgery warszawa Pogromcy Meat'ów, burgery warszawa

Przejdźmy jednak do najważniejszej sprawy czyli burgerów! Wybór burgerów jest naprawdę spory. Mamy do wyboru wege, nachos, z kaczką, Orzo i wiele innych. Do picia natomiast polecam fritzkole lub lemoniadę tej samej firmy. Po krótkim namyślę nad burgerem zdecydowaliśmy się na wege i nachos. Ja zmieniałam bułkę zwykłą na bułkę z batatów. To był doskonały wybór. Jest zupełnie inna w smaku i nie zapycha jak zwykła.

Burgery zrobione były „na grubo”. Bardzo smaczne i ciekawe dodatki, pyszny sos, a także bułka (nawet ta zwykła). Po zjedzeniu nie ma się uczucia przejedzenia czy wypchania. Burgery podawane są na deseczce z zagłębieniem więc nie ma też mowy o zachlapaniu się sosem, oczywiście poza Adrianem, który sos miał nawet na czole (nie wiem jak on to zrobił). Warto wspomnieć też o cenie bo jak na taką jakość jest ona dosyć niska, burgery kosztują od ok 22 do 28 zł, co prawda bez surówki czy frytek ale warto!

Na deser przeszliśmy kawałek dalej na Plac Zbawiciela gdzie oszamaliśmy pyszne lody z „Na końcu Tęczy”.

Następnego dnia sporo jeździliśmy i załatwialiśmy wiele spraw więc nie było nawet jak zrobić obiadu. Postanowiliśmy powrócić ponownie do burgerownii, która podbiła nasze serca. Tym razem zdecydowaliśmy się na kaczkę i Orzo. Ponownie nie zawiedliśmy się i z pełnymi brzuchami i ucieszonymi buziami (jedna buzia znów miała sos, tym razem na brwi, zgadnijcie która) zasiedliśmy do pracy.

Osobiście knajpę „Pogromcy Meat’ów”. Oceniamy na 8/10.

Do dań i potraw nie można się przyczepić, jedynym problem jest miejsce i brak parkingu.

Śmiało śmigajcie i dajcie znać jak Wam smakowały burgery z Pogromcy Meat’ów!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *