Jedzenie w Tajlandii – na co uważać oraz co warto spróbować?

Co i gdzie jeść, a także czego nie ruszać w Tajlandii. Dzisiaj zabieram Was na jedzeniową przygodę po Tajlandii. Jesteście gotowi na nowe, smakowe doznania?Uwielbiamy próbować kuchnię w kraju, który odwiedzamy. Podczas naszych podróży, nie zdarzyło nam się stołować w McDonaldach czy innych fast foodach. Szkoda na to pieniędzy i zdrowia! Przecież każdy kraj kusi swoją własną kuchnią.

Muszę przyznać , że przed wyjazdem usłyszeliśmy pełno rad dotyczących jedzenia. Szczególnie ostrzegano nas zmianą flory bakteryjnej i konieczność wewnętrznej „dezynfekcji” po każdym posiłku. Nie wiele myśląc, zapakowaliśmy piersiówkę z 40% płynem – tak na wszelki wypadek. Wielu naszych znajomych szczepiło się na żółtaczkę i dur brzuszny – niestety wiązało się to z dodatkowymi opłatami wynoszącymi ok. 400 zł za jedną szczepionkę. Zaryzykowaliśmy i się nie zaszczepiliśmy.






 

Oczywiście, na wszelki wypadek zapakowaliśmy również tabletki z aktywnym węglem i leki na bóle brzucha. Po długim i męczącym locie, wylądowaliśmy w raju – Tajlandii. Zmęczeni podróżą, lecz podekscytowani wybraliśmy się na miasto aby chłonąć Tajską kulturę. Wszędzie knajpki i mobilne stragany z jedzeniem. Początkowo nieufni do tych restauracji na kołach rozglądaliśmy się za restauracjami z „lokalsami”. Kierowaliśmy się mottem, że tam gdzie ludzie tam musi być dobre jedzenie.

Restauracje w Tajlandii – czy warto?

Pierwsza restauracja i pierwszy posiłek. Menu typowe jak u chińczyka w Polsce. Nic szczególnego. Magia dopiero rozpoczęła się po pierwszym kęsie. Każde danie było smaczne i zrobione w zupełnie innym stylu niż w naszym kraju. Nie tłuste i nie leżące na żołądku. Trzeba jednak uważać na ostrość. To co dla Taja jest lekko ostre – dla nas może być palące. Po zjedzeniu udaliśmy się w dalszą część miasta. Jak już zauważyłeś/aś, całkowicie zapomnieliśmy o wymaganej dezynfekcji czy zmianie flory bakteryjnej. Piersiówka przeleżała całą podróż w torbie.

Jedzenie w Tajlandii - restauracje serwuje dobre jedzenie

Tajlandia – jedzenie z ulicy

Jak już wspominałam, początkowo byliśmy nieufni do „jedzenia z ulicy”. Jako Europejczycy, ciężko nam się początkowo przestawić na tego typu serwowane jedzenie. Nic w tym dziwnego. Spodziewamy się, że w po hot dogach z jeżdżącej budki będziemy się źle czuć. W Tajlandii sprawy się mają całkowicie inaczej. W Tajlandii bardzo często brakuje prądu co powoduje rozmrażaniem się lodówek z jedzeniem w restauracjach. Mobilne restauracje nie mają takiego problemu. Zawsze mają ruch, co powoduje że składniki zawsze są świeże. Tak więc po 2 dniach spróbowaliśmy, czegoś z ulicy, a dokładniej Pad Thai’a. Powiem szczerze, że zjadłam w Polsce setki Pad Thaii z przeróżnych restauracji. Żaden nie smakował choćby w małej części jak ten „z ulicy”. Trudno nawet opisać ten smak. Tajski Pad Thai był połączeniem wszystkich smaków w doskonałych proporcjach. Był bardzo pożywny, a tym samym nie tłusty. Po zjedzeniu nie miało się uczucia ciężkości. Każda restauracja na kołach oferowała świetne jedzenie przyrządzane na różne sposoby. Tylko raz natknęliśmy się na niespodziankę. W Tajlandii nic się nie marnuje – to świetnie, ale trzeba czasem uważać na to co się je. Mowa tu o pewnych straganiku, gdzie miła Pani sprzedawała mięsne grillowane kulki. Wyglądały całkiem apetycznie, a także cieszyły się kolejką. Spróbowaliśmy. Mięso trzeszczało w pod zębami, ciężko było przeżuć, a co dopiero połknąć. Jak się okazało były to kupry kur… Nie polecam. Wniosek – zapytaj zanim kupisz.Pani nie mówiła po angielsku, ale język migowy rozwiał wszelkie wątpliwości co zjedliśmy (a raczej próbowaliśmy, bo wypluliśmy).

Jedzenie w Tajlandii - pyszne jedzenie z "ulicy"

Night Market – raj jedzeniowy w Tajlandii

Będąc w Tajlandii koniecznie trzeba się udać na nocny market. Nocny market to miejsce w z wieloma straganami z jedzeniem. Otwierany jest wieczorową porą kiedy to słońce chowa się za horyzontem (jak pamiętam ok. 19:00 – 20:00). Rozświetlają wtedy lampki, a tłumy tajów i turystów schodzą się do jedzenia. Na night markecie nie ma prywatnych stołów. Pośrodku stoją wspólne stoły, przy których możesz jeść posiłek kupiony 20 metrów dalej. Przejście przez to miejsce może być męczący. Każdy zaprasza Ciebie do stołu pokazując kartę dań. Nie jest to wprawdzie natrętne, ale wyobraź sobie 20 straganów i każdy robi to samo. Warto również wspomnieć, że jeśli już usiądziesz z kartą dań danego straganu – a nagle będziesz miał/a ochotę na zupełnie coś innego to nie musisz odchodzić. Tajowie załatwią Ci to jedzenie zupełnie bez problemu. Na nocnym markecie znajdziemy wszystko co sobie wymarzysz. Owoce morza, dania z kurczakiem, wołowiną, wegetariańskie, tajskie lody czy pieczony aligator. Nie zapomnijmy o szejkach czy drinkach.

Jedzenie w Tajlandii - Night market Jedzenie w Tajlandii - Night market Jedzenie w Tajlandii - Night market

Orzeźwiające tajskie soki

Chodząc po mieście, bardzo często natkniesz się na kioski, w których to przygotowywane są wyciskane soki lub szejki. Robione są przeróżnych owoców zaczynając od Dragon Fruit’a, po banany, ananasy i kokosy. Do nich dorzucany jest lód lub/i syrop glukozowy. Świetnie gaszą pragnienie i wypełniają żołądek dzięki czemu nie chce się jeść. Dodatkowo owoce dostarczają cennych składników mineralnych. Kosztują zaledwie 60 batów (w Phuket). Moja rada jest taka, aby nie brać z lodem i syropem. Lód mocno rozwadnia sok, natomiast przez syrop chce się jeszcze bardziej pić. Co ciekawe, takie szejki są zrobione pod turystów. Podczas jazdy taksówką kupiliśmy dla naszego kierowcy taki sok. Jak się okazało Tajowie nie lubią takich wymysłów i wolą swój ulubiony napój czyli kawę po Tajsku. Mi ona nie smakowała, ale A. jako smakosza kawy bardzo zainteresowała.

pyszne świeżo wyciskane soki z tajlandii

Jedzenie w Tajlandii - tajowie uwielbiają kawki

Podsumowanie jedzenie w Tajlandii

Podsumowując. Jedzenie w Tajlandii to swego rodzaju dodatkowa wyprawa po smakach. Osoba nieprzepadająca z kuchnią azjatycką dostępną w Polsce powinna spróbować jedzenia azjatyckiego w Tajlandii. Smaki całkowicie się różnią. Nie pisałam tutaj o robakach, którymi każdy się podnieca. Z moich informacji Tajowie wcale nie jedzą tego typu „przysmaków”. Jest to również wymysł pod publikę dla turystów. My spróbowaliśmy tylko suszone, kupione w sklepie smakujące jak piasek. Nic szczególnego. Po 2 tygodniach jedzenia przeróżnych przysmaków w Tajlandii nie mieliśmy żadnych problemów żołądkowych. Pamiętaj, że każdy organizm jest inny. Nie zachęcam i nie odradzam szczepień przeciwko żółtaczce i durowi brzusznemu. Jeśli masz delikatny organizm, bądź obawiasz się – zdecyduj sam/a. Mam nadzieję, że już wkrótce wrócimy do Tajlandii i znów zakosztujemy tajskiej kuchni.

Kliknij tutaj i zobacz stoisko z robakami. Otwierasz na własne ryzyko 🙂

Robaki z tajlandii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *