Malta – tajemnicze i niebezpieczne miejsce w którym spotkałyśmy mężczyznę z bronią!

Kilka dni temu wyskoczyło mi przypomnienie, że 2 lata temu leciałam na Maltę, zajrzałam do folderu z tego wyjazdu i przypomniałam sobie że mam jeszcze kilka ciekawych, niepublikowanych zdjęć i historii którymi chętnie się tutaj podzielę. Dzisiaj jedna z nich. A także miejsce o którym nie pisze się nigdzie w internecie!!! Jak to możliwe? No właśnie, taka jest Malta….nie wszystko co tam się dzieje wycieka poza granicę wyspy…za to ją pokochałam.

Jeśli chcesz poczytać więcej o Malcie, pobycie turystycznym i nie tylko to zerknij na stronę poświęconą tej wyspie: patrycjastory.pl/malta



 

Miejsce o którym dziś opowiem i pokaże na zdjęciach to opuszczone osiedle, które jak udało mi się dowiedzieć z rozmów z moimi nauczycielami nigdy nie zostało zamieszkane, ale życie na nim toczy się codziennie…tylko trochę inne.

Zacznę od tego jak je odkryłam.

Jestem dobrym obserwatorem. Kiedy wyostrzę moje zmysły bardziej widzę więcej niż inni. W dodatku od zawsze interesowało mnie to co inne i niebanalne…I tak to właśnie podczas podróży na Malcie, zauważyłam opuszczone osiedle które przykuło moją uwagę. Wyglądało bardzo tajemniczo i myśl o nim nie dawała mi spokoju. Jak to możliwe że w takim pięknym miejscu, zaraz przy morzu stoi taki postrach? Zaplanowałam, że kiedyś się tam udam. Przemierzyłam piechotą wiele zakamarków Malty, często sama i do dzisiaj zastanawiam się jak to możliwe że nie miałam lęku??? Dlatego tak bardzo za nią tęsknie, na Malcie zeszły ze mnie problemy i wewnętrzne bóle ale też otworzył się umysł na rzeczy o których nie miałam nigdy pojęcia, ale o tym innym razem. Co Patrycja postanowi często bo aż w 99% zrobi więc namówiłam moją koleżankę z kursu Anię i poszłyśmy na spacer w kierunku który wyznaczyłam. Zaczęło się niezbyt miło chociaż teraz śmieję się z tego, bo pokłułyśmy się kaktusami chcąc sprawdzić czy te dziko rosnące to te same co sprzedawane na bazarach po 4 euro a raczej ich jadalny kwiat (..) ale dziś nie o tym.

Minęłyśmy centrum miasta, osiedle, zabudowy a przed nami ukazał się duży teren ze skałami i pagórkami. Poszłyśmy w kierunku brzegu morza. Pogoda była idealna do długich spacerów ponieważ nie było ani za gorąco ani za zimo. Miałam nadzieję dojść do upragnionego celu.  Niestety… nagle złapał nas deszcz! Na szczęście trafiłyśmy na „domek” w którym odczekałyśmy ten czas a przy okazji zrobiłyśmy kilka zdjęć.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po burzy zawsze wychodzi słońce i tym razem wyszło! 😉 Nabrałyśmy sił i poszłyśmy dalej. Już z daleka widziałam że dochodzimy do miejsca na którym mi zależało. Osiedle okazało się jeszcze większe niż widziałam je wcześniej z drugiej strony. W końcu dotarłyśmy do naszego punktu głównego. To co zobaczyłyśmy było niesamowite! Naszą uwagę przykuwał mural z kobietą. Był straszny i w tym momencie zaczęłam czuć delikatny strach ale też coraz większą ciekawość!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

obeszłyśmy bloki dookoła, było ich chyba z 12!!!

Po obejściu bloków odważyłyśmy się aby wejść do środka i to co zobaczyłyśmy tam…

..było nie do opisania! Niestety nie mam zbyt wiele zdjęć ale te kilka myślę że oddają klimat chociaż w kilku procentach…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cały czas zastanawiałam się jak to możliwe że teren nie jest zagospodarowany oraz odgrodzony.

Panowała jakaś dziwna cisza…ale to co wydarzyło się później…!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nasze „zwiedzanie” przerwał mężczyzna z bronią! A za chwilę kolejnych dwóch! Przyznam, że życie mignęło mi przed oczami i zastanawiałam się w którą stronę uciekać ale po chwili okazało się, że grają w paintballa! haha

Krzyczeli do nas coś po angielsku, zrozumiałyśmy tylko że mamy się zmywać prawdę mówiąc ja nie za bardzo chciałam, nie zrobiłam jeszcze wystarczającej ilości zdjęć ale…postanowiłam że jednak zrobię jak mówią…Tym bardziej że na ich dziwny sygnał gwizdania pojawiło się ich jeszcze więcej i byli źli że muszą przez nas przerwać zabawę. Odprowadzili nas wzrokiem do bramy, która jak się okazało była z drugiej strony od ulicy wraz ze znakami zakazu wejścia na teren! Naprawdę! Ach bo Malta to nie Polska gdzie zagradza się wszystko 3 metrowym murem aby nikt nie mógł wejść i zobaczyć, tam po prostu jest informacja a każdy traktuję ją jak chce, ale czy to dobrze? Sama nie wiem. Przygoda była fajna 😉 pozostało po niej kilka zdjęć i dreszczyk emocji, niestety to tylko 1/10 tego co widziałyśmy na opuszczonym osiedlu.

Na koniec opowiem o tym co to za miejsce ponieważ po naszej przygodzie i zwiedzaniu, kolejnego dnia pokazałam zdjęcia w szkole nauczycielom. Ryan powiedział mi grożąc palcem „Patricia you should’t go there!” 😉 a także „This is’t a place for girls” 😉  a później udział kilki informacji o tym, że osiedle nie zostało zamieszkane ze względu na bankructwo inwestora, aktualnie jest opuszczone ale młodzież często spędza tam czas, kręcąc teledyski, wyżywając się artystycznie malując graffity a także grając w paintball.

Jeśli chcesz zobaczyć więcej zdjęć z tego miejsca a także dokładny adres odsyłam do Street View tutaj 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

screen i widok z ulicy:

 

 

 

 

 

 

 

A Ty lubisz takie miejsca? 

Polecam Ci moje wpisy odnośnie zakwaterowania:

Tutaj nocleg w miejscowości  St. Julian’s na Malcie wynajęty przez arbnb cały wpis o tym mieszkaniu i zdjęcia tutaj 

A tutaj hotel w Mellieha tutaj wpis i zdjęcia a także link do rezerwacji 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *